Kartka na Wielkanoc: zasyp świat dobrymi słowami

Dziś 14 dzień stanu epidemii w Polsce. Już nie zagrożenia, ale epidemii. Mimo to wciąż nie ma odpowiedzi na wiele pytań, co powoduje, że każdy z nas się martwi. Mniej, lub bardziej, ale się martwi. O przyszłość, o bliskich, o pracę, o zdrowie... i choć mój blog nie jest poświęcony sprawom bieżącym (w ogóle ciężko mi idzie publikowanie tu regularne, mea culpa), to od tego uciec nie sposób.
Za dwa tygodnie weekend świąt Wielkanocnych. Najważniejszych świąt w kościele katolickim oraz czas powiązanych z tym tradycji. Pieczenie mazurków, święcenie palemek, przygotowywanie święconki i potraw na niedzielne śniadanie oraz składanie sobie życzeń.
W pierwszych czterech obszarach Wam nie pomogę - każdy ma swoje tajemne, rodzinne sposoby i smaki :)
W ostatnim jednak mogę, jak najbardziej.

Od grudnia ubiegłego roku, wraz z Anią z WymyślAnki i Agą z Wianki Słów, robimy taką mini akcję pod hasłem #kartkazesłowami. Zapraszamy Was wszystkich, a skoro to czytasz, to znaczy, że tu już trafiłeś - zaproś swoich znajomych! 

Na czym to polega? My, trzy kobiety z pasjami, dzielimy się naszymi umiejętnościami: Ania pomysłami na samodzielnie zrobione kartki, Aga podrzuca słowa, cytaty i czasem smaczki historyczne (polecam zapisanie się do jej newslettera Wiankołaki - comiesięczna beczka śmiechu i wiedzy językowej :) ), ja z kolei "domową" kaligrafią w wersji "dla każdego".

Czego potrzebujecie do stworzenia ciekawych kaligraficznie liter?

Na początek zaznaczę, że przy tworzeniu kartki świątecznej warto użyć dwóch krojów - jednego na "okładkę" kartki, lub na nagłówek, a drugiego do napisania treści życzeń.

Styl ozdobny, zamaszysty - brush lettering.

Do tego stylu potrzebne są brush peny, specjalne flamastry, które mają pędzelkową końcówkę. Dostępne teraz wszędzie. Trwa prawdziwy boom na brush lettering. Ja używam zarówno akwarelowych firmy Ecoline, japońskich Kacogreen i Tombow ABT jak i po prostu takich z Lidla.
Czym się różnią? Trwałością i długością oraz twardością końcówki. Zasada obowiązująca w kaligrafii - grubo w dół, cienko w górę, ma zastosowanie w brush letteringu i od rodzaju pędzelka zależy jak będzie nam szło pisanie mniejszych a jak większych liter. Kwestia zrobienia kilku ćwiczeń i prób.
Ważne! Pamiętajcie, żeby nie pisać od razu "na czysto"! Każdy papier zachowuje się inaczej w zetknięciu z tuszem. Zróbcie najpierw testy i dobierzcie parę idealną dającą efekt "wow" :)

Mam już narzędzia i papier. Co dalej?

Pisać!
Ponieważ uważam, że uczyć należy się od najlepszych, polecę Wam ściągnięcie gotowych arkuszy ćwiczeń do nauki posługiwania się brush penami. Ja podążam śladami Lindsey z The Postman's Knock. Na jej blogu, w języku angielskim, znajdziecie mnóstwo ciekawych i pomocnych instrukcji i opisów technik.
To od niej uczę się rysowania kwiatów:
Jak wygląda tekst napisany brush penami? Jest zamaszysty, pogrubiony w ruchach pionowych w dół, cienki w ruchach pionowych w górę, a litery nie mają regularnych kształtów - daje to pole do improwizacji oraz nie wymaga morderczej precyzji, która spędza sen z powiek adeptom sztuki kaligrafii przy nauce krojów na przykład średniowiecznych. 
Spójrzcie, po lewej krój średniowieczny, po prawej napis wykonany brush penami:
 
Poniżej znajdziecie linki bezpośrednio do pobrania darmowych arkuszy od Lindsey z The Postman's Knock:

Jeśli chcecie poczytać więcej o tej technice, zanim zaczniecie korzystać z czasu wolnego jaki zafundowała nam Matka Natura, to zapraszam do Lindsey na bloga.
Wersja polska od Agaty z Się Rysuje, link tu. Internet jest pełen filmików instruktażowych, artykułów, zdjęć przykładowych. Mamy teraz czas, możemy go wykorzystać na zdobycie nowych umiejętności :)

Czas na tekst z życzeniami. Treść podrzuciła Wam Aga w poprzednim poście, ja podrzucam propozycję stylu.

Kursywa - (za wikipedią) odmiana pisma, zazwyczaj pochyła, o charakterze bardziej płynnym niż antykwa, choć nawiązująca do niej stylem. Wywodzi się z odręcznego pisma karolińskiego i rozwinęła się w XV-wiecznych Włoszech. Większość kursyw jest pochylona w prawo pod kątem ok. 2–20 stopni.
Nic nie zapamiętaliście? Nie szkodzi, nie będzie egzaminu z historii krojów :)
Oto jak wygląda kursywa, znana też jako pismo szkolne w Stanach Zjednoczonych:

Zdjęcie przykładu kursywy pochodzi ze strony The Postman's Knock
O różnicy pomiędzy kursywą a kaligrafią Lindsey, ze wspomnianego już wyżej TPK, rozpisuje się na swoim blogu. Polecam ten ciekawy artykuł.
Znajdziemy tam również arkusze z ćwiczeniami, które mogą nam pomóc poprawić czytelność naszego pisma codziennego. Kursywa stworzona jest do pisania szybko, bez odrywania pióra/ołówka od papieru. Nie jest tak szybka jak Palmer, ale to już wyższa szkoła jazdy - o tym w kolejnym poście na moim blogu :)
Link do pobrania darmowego arkusza - tu.

Agata z Się Rysuje również wspomina o tym stylu u siebie i nakreśla rys historyczny osadzony w polskim szkolnictwie. W tym artykule znajdziecie zarówno informacje podstawowe jak i odnośniki do artykułów o podobnej tematyce.

To co? Do dzieła!

Życzę Wam dużo zdrowia i spokoju w duchu oraz przestrzeni do pracy i rozwoju.
Wykorzystajcie ten czas, w którym zatrzymał się świat jak najlepiej dla siebie i bliskich.

xoxo


Komentarze